Obserwatorzy

piątek, 20 stycznia 2017

Zimowo

Zima niby powinna służyć robótką ręcznym, ale u mnie to nie bardzo idzie. Czasami mam takie dni, że z łóżka bym najchętniej nie wychodziła. Staram się ogarniać, ale jakoś wszystko nie idzie po mojej myśli. A to kasy brakuje, a to z teściami jakieś zwarcie i ciągle ostatnio się kłócę z mężem ( o głupoty, ale wiadomo w kłótni różne słowa padają). Brakuje mi takie odpoczynku od codzienności, wyłączenia się na chwile, zwykłego nie przejmowania się co myślą inni. A tak chwila rozprężenia i mam wyrzuty sumienia, że odpoczywam oraz że nie ogarniam wszystkiego, Robię się zestresowaną panią domu. Dosyć marudzenia, chociaż dobrze, że tu mogę się wyżalić.

Okres zimowy kojarzy mi się z wełnianymi swetrami i różnego rodzaju gorącymi napojami. Jak zawitała w końcu do nas zima, to z mężem postanowiliśmy rozgrzać się grzanym piwem i to na śniegu.




 Wieczorami jak mam nastrój to smakuje wino, kiedyś więcej piłam wina, ostatnio bardziej piwo i nalewki.
W świątecznej atmosferze najbardziej oświetlenie i bombki.






niedziela, 1 stycznia 2017

Podsumowania

Kolejny rak za mną. Rok pełen niepokoju, zmartwień i wali samej ze sobą. Kolejny sylwester, który nic nie wnosi. Czasami się zastanawiam, czy podejście do życia (moje oczywiście) nie jest wyolbrzymione. Naoglądam się filmów, seriali i człowiek by chciał tak jak w tym cudownym świecie. Gdzie wszystko się układa, a ludzie są dla siebie stworzeni. Gdzie konflikty same się rozwiązują i z niczego powstaje wspaniałe dzieła w krótkim czasie. Człowiek zaś zastanawia się nad swoim życiem i dochodzi do wniosku, że jego życie odbiega od tego wspaniałego obrazu. Ciężko jest pogodzić pracę z domem i hobby. Brak siły na walczenie z szarą rzeczywistością, czyli z niedoskonałością męża (kochanego choć denerwującego) z poirytowanym w pracy czy z zwykłym brakiem sił. Kolejne niepowodzenia podkopują twoją pewność.

Haft moje hobby, które mnie uspokaja i w pewnym sensie sprawia, że czuję się pewniej, bo coś umie. Czasami jednak patrząc na pracę innych czuję, że jednak nie do końca tak  jest. Tworzycie piękne prace, ogromne obrazy w przeciągu kilku miesięcy czy nawet tygodni, a ja ze swoim męczę się już rok i nawet połowy nie mam za sobą. Nie mówię o tych które są zaczęte a nie skończone. Oglądałam dzisiaj film "Julie and Julia", chciało by się mieć taki autorytet i takie zaangażowanie. A człowiek myśli i planuje a jak ma dojść do realizacji to odpuszcza bo nie ma chęci i boi się niepowodzenia.

Podsumowując 2016 był rokiem złożonym. W pracy bez zmian, z małą może bo przez miesiąc jeździłam na inny sklep do pomocy, ale ogólnie sieć ta sama. W ciąży niestety nie jestem. Zostałam ciocią u brata, Zośka ma już 8 miesięcy i jest cudowna, rozpieszczam jak mogę. O finansach nie wspominam, bo nie ma o czym. Z mężem różnie bywa, najczęściej kłócimy się o głupoty i czasami sami sobie stwarzamy problemy.  Sytuacja mieszkaniowa się nie zmienia, nadal mieszkamy z teściami. Pod koniec roku zmarła babcia, miała 91 lat bardzo to przeżyłam i nadal jak myślę o niej to łzy mi w oczach stają. Haft ostatnio mi nie idzie, portret powoli do przodu, ale więcej przed mną niż za mną. Matryczka jedna zaczęta, pamiątka ślubna też, a i irysy jeszcze są w trakcie. To chyba wszystko, w dzisiejszym wpisie bark zdjęć. Może w nowym roku więcej będę tu zaglądać.