Czasami mam doła, a ostatnio nawet często. Przerasta mnie mieszkanie z teściami. Są dni że jest fajnie i się dogadujemy, ale zdarzają się też takie co normalnie mam ochot ryczeć. Mąż mnie wspiera, ale nie zawsze daje radę. Czasami nie czuje się jak u siebie. Dobrze, że mam swoje pokoje urządzone tak jak chciałam. No ale dosyć użalania się.
Powoli do przodu idą irysy (powiedzmy szczerze mają ślimacze tempo). Już coś nie coś widać:
Maż na pocieszenie kupił mi kwiatki
Będąc kiedyś na targach ogrodniczych kupiłam "Motyli Krzew" i będzie miał kwiatki zobaczymy czy przyciągnie motyle
Oj wiem co czujesz, miałam "przyjemność" mieszkać z teściami jakiś czas. To naprawdę kochani, dobrzy, "złoci" ludzie, ale kiedy wreszcie zamieszkaliśmy u siebie, ja tak jakby dopiero odetchnęłam. Na dłuższą metę się nie dało razem, a już szczególnie kiedy urodził się synek. Wszystkie te rady, pomysły mnie przerastały, niby teściowa chciała pomóc a mnie to dobijało, czułam się jak dodatek do ich syna i wnuka, znoszony dlatego, że karmię malucha. Jakbyś miała ochotę ponarzekać czy się wygadać, zapraszam :) Czasem łatwiej obcemu się wygadać :) Pozdrawiam cieplutko! Haftowane kwiaty uwielbiam, więc czekam na Iryski :)
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się :-) Ja na szczęście nie mieszkam z teściową, ale mieszkamy za blisko bo tylko dwie ulice od siebie...Ja nie rozmawiam z nią bo zawsze kończy się to awanturą..
OdpowiedzUsuńGdybym ja mieszkala z teściami to pewnie dola musialabym adoptować. Jeśli możecie to pomyślcie o samodzielnym mieszkaniu.
OdpowiedzUsuń